Postautor: djans » 23 sty 2016, 11:45
Jak to mówią każda dama ma swoje zady i walety, ale żeby sobie móc odpowiedzieć co zaliczyć na + a co na -, najpierw trzeba sobie uświadomić kim jest dama.
To samo ze schronem. Jeśli to nie ma być wygodny domek letniskowy, to kwestie takie, jak wniesienie wiadra wody i wyniesienie wiadra ekskrementów są w'ogle poza rozważaniem, bo wodociąg i kanalizacja, to po prostu luksusy. Proponuję lekturę dokumentu "Wietnam : podziemna wojna" autorstwa Toma Mangolda, Johna Penycatea - azjatyccy wieśniacy niemal sto lat temu dość ciekawie rozwiązali te kwestie.
Ostatecznie szambo można wkopać głębiej, niż posadzka ziemianki, zaś ręczna pompka do podciągania wody nad poziom gruntu to też nie jakiś kłopot.
Niekoniecznie zgodziłbym się z rozpoznaniem pewnych wad i zalet dwu typów schronów. Np. raczej nie będziemy się zaopatrywać jednorazowo w tir worków z ryżem, spakowanych na palecie, dlatego schody jako wada wydają mi się naciągane. Takie schody można opatrzyć prowizoryczną rampą z desek, po której dorosły mężczyzna bez przeszkód spuści/wciągnie na linie kogoś niepełnosprawnego.
Rozbudowa ziemianki może się odbywać metodą znaną z biedaszybów, czy np. filmu "Wielka ucieczka" (bądź książkowej wersji z "Serii z Żółtym Tygrysem" - "Ludzie bez skrzydeł". Po prostu przez drążenie tunelu i stemplowanie/szalowanie. Wydaje się to nawet łatwiejsze, niż zdjęcie pokrywy ziemnej z bunkra powierzchniowego, rozbudowę i ponowne okrycie ziemią i nową szatą roślinną.
Za zasadnicze plusy i minusy przyjąłbym takie, na które niewiele jesteśmy w stanie zaradzić, albo zaradzić można, ale to wysoce problematyczne. Tu jak najbardziej na minus ziemianek należy przyjąć możliwość występowania wód gruntowych, a schronów naziemnych - gorszą osłonę i większą wykrywalność.
Można niby wzgórek bunkra obsadzić np. tarniną, młodszymi krzewami na szczycie, starymi u podstawy, tak, by nawet z dość bliska całość wyglądała jak jedno równe kłębowisko krzaczorów, ale osłonę będziemy mieć niezmienną. Z kolei dokoła ziemianki można ułożyć dreny, zbiornik "nadwyżkowy" i odprowadzenie do kanalizacji, a całość zasilać pompą, ale to trochę jak strzelanie z armat do wróbli.